czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 3

*Oczami Lucy*

Nastał wieczór przygotowałam dla nas kolacje. Emily jadła bez umiaru, jej nie żałuje. Nie ukrywam, że bardzo mi smakował mój wytwór. Alice również zasmakowało moje popisowe danie. Potem poszłyśmy do salonu, a ja zapodałam mój ulubiony Horror "Klątwa Chuckie'go". Nim się obejrzałam nastał ranek, więc zrobiłam to co zawsze, ubrałam się, miałam na sobie czarne getry, i bordową bluzkę. Poszłam do łazienki umyłam twarz,zęby, uczesałam się i poszłam do kuchni, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tam Alice i Emily, które robiły dla nas śniadanie. Nagle ktoś zapukał do drzwi... Był to przystojny chłopak przedstawił się
   -Cześć jestem John tata Alice mówił, że Emily i Alice wynajmują tu mieszkanie.
   - Tak wynajmują, a co?- zapytałam podejrzliwie.
   - Emily to moja dziewczyna i chciałbym się z nią spotkać-powiedział.
   - EMILY!!!-wołałam ją.
   - CO??!!-zawołała Emily
   - JAKIŚ JOHN PARKER MÓWI, ŻE JEST TWOIM CHŁOPAKIEM!
   - John!- przybiegła Emily i rzuciła się mu w objęcia.
   - Emily!
-Przyjechałeś z Polski do Londynu, żeby się ze mną zobaczyć?
-Tak! Bardzo za tobą tęskniłem! Kocham cię najbardziej na świecie.-powiedział i pocałował ją.
-Jesteś taki kochany!-odpowiedziała Emily
Nagle poczułam wewnętrzną zazdrość, nie wiem dlaczego.Tu nie chodzi mi o niego tylko o coś czego nie potrafię określić w słowach. Emily zaproponowała mu żeby mieszkał z nami nie mogłam odmówić,bo bardzo ją lubię. Wieczorem zaproponowałam imprezę w jednych z najlepszych klubów w Londynie. Nikt nie protestował. Więc wybraliśmy się tam, akurat grał tam Paolo Nutini od razu się w nim zakochałam po jego występie zauważyłam, że ukradkiem na mnie zerka i się uśmiecha. Więc ja też się uśmiechnęłam. Chwilę potem zauważyłam, że idzie w moją stronę. Walnął mi prosto z mostu
- Śliczna jesteś-
zatkało mnie. Ale to było coś czego mi brakowało. On poprosił mnie o numer telefonu więc mu go dałam. Po imprezie poszliśmy do niego czułam jak jego dotyk rozchodził się po całym moim ciele to było wspaniałe.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz